środa, 5 sierpnia 2015

'We are afraid of ourselves'

Dość krótko piszę tego bloga, więc zapewne nie macie pojęcia o muzyce jakiej słucham. W tej notce m.in. postaram się wam coś na ten temat opowiedzieć i poniekąd "zareklamować" (hahaahah nie wiem czy to jest odpowiednie słowo), a raczej polecić pewien nowy świetny teledysk.
No więc, teoretycznie nie mam swojego ulubionego gatunku...Słucham dosłownie wszystkiego co wpadnie mi w ucho. Czasem mój gust muzyczny jest tak rozbieżny, że wręcz nie możliwy ahahahaha Tak wiem jestem dość dziwna! Jednak zawsze, to czego słucham (jak w sumie chyba u każdego) zależy od nastroju. Jeśli jestem smutna - słucham jeszcze smutniejszych piosenek by się "dobić", a jeśli wesoła - szukam czegoś co będzie komponowało się z rozpierającą mnie energią. #typowo
Ulubiona piosenka? Na chwilę obecną nie mam takiej, bo każdą z mojej playlisty na Spotify równie kocham!
Ulubiony zespół/wokalista/wokalistka? No więc tak, "ulubionych" mam duzo, jednak jeśli chodzi o idola to jest nim Dawid Kwiatkowski. Tylko i wyłącznie on, nikt więcej. Nie umiem wyrazić słowami ile dla mnie znaczy... Nie chcę jednak tutaj rozpisywać się na ten temat itp. bo wydaje mi się, ze to nie jest odpowiednie miejsce i czas. Po za tym sądzę, że takie "rzeczy" powinny zostać między nami i fandomem ;) #tenuśmiechniemiałbyćchamski
Na początku notki wspomniałam coś o teledysku... Jak teraz pewnie się domyślacie chodzi mi o teledysk Dawida... Jak się domyślam, pewnie albo go nienawidzicie, albo kochacie, ale bez względu na wasz stosunek do tego człowieka proszę o doczytanie notki! Trochę dziwnie zabrzmiało ale to nic... Dobra, wracając do tego teledysku, chodzi mi o teledysk do piosenki Afraid, który podlinkuje Wam na dole. Afraid, to jak narazie jedyny singiel Dawida w języku angielskim, ale mam nadzieję, że będzie ich więcej bo ten jest CUDOWNY. Muzyka, słowa,a przede wszystkim sam teledysk - to moim zdaniem mistrzostwo świata! Daje do myślenia... Dzięki tej piosence możemy zobaczyć jak zmieniła się Jego muzyka na przestrzeni 2 lat... To już nie jest początkujący piosenkarz, który biega, bo ma czas, ale na swój wiek dojrzały wokalista. Z tego co widzę bardzo dużo osób dostrzegą tą zmianę, sądząc po komentarzach pod teledyskiem, które bardzo miło się czyta.  Ten teledysk wyjątkowo dużo znaczy dla Dawida, (a tym smym także i dla mnie) ponieważ sam go wyreżyserował, dlatego chciałbym Was prosić, żeby KAŻDY, kto to czyta wszedł w linka zamieszczonego poniżej. Mam nadzieję, że się spodoba!
Afraid - Dawid Kwiatkowski
Afraid - Dawid Kwiatkowski
Afraid - Dawid Kwiatkowski
Jeśli oczywiście chcecie udostępnijcie go na fb, tt, ig czy gdzie tam chcecie z hasztagiem #AfraidMusicVideoByDawidKwiatkowski #DawidKwiatkowskiAfraid. Z góry dziękuje!

czwartek, 23 lipca 2015

A little bit about title

 Nazwy blogów są zazwyczaj związane z imieniem/nazwiskiem twórcy, bądź mają w sobie jakiś ukryty przekaz... Może to być wyznaczony temat dla danego bloga, jakiś mądry cytat lub (tak jak w moim przypadku) spontanicznie poskładane wyrazy.
Jak zapewne już zauważyliście nazwa mojego bloga brzmi: Another day... will be perfect. Skąd pomysł? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia skąd wzięła się taka, a nie inna całość, ale wiem jak powstał początek. Kiedyś zupełnie przez przypadek, trafiłam na jedną z piosenek Amy Diamond - Another day. Od samego początku tak bardzo mnie urzekła, że mogłam (i nadal mogę) ją słuchać całymi dniami. Świetna muzyka, cudowny głos Amy i do tego bardzo mądry tekst. Polecam!
No i takim oto sposobem przy zakładaniu bloga nuciłam sobie oczywiście co? Another day! Jednak sam tytuł piosenki to trochę za mało...Czegoś mi brakowało..."Pewnego dnia" ale co "pewnego dnia"? Brzmi trochę jak początek opowiadania z języka polskiego, a raczej nie chce mieć bloga, który będzie się Wam kojarzył z wypracowaniami...W piosence Amy było, ze "pewnego dnia się spotkamy", jednak wydaje mi się, że nie jest to dobry pomysł na nazwę bloga. Brzmi co najmniej dziwnie. I tak do słowa do słowa, zaczęłam wymyślać rożne końcówki, aż padło na "will be perfect". I choć przy zakładaniu bloga było to zwykłym zlepkiem słów, po przyjrzeniu się mu bliżej to naprawdę ma sens. "Pewnego dnia będzie idealnie"...
W dzisiejszych czasach każdemu coś brakuje do bycia w pełni szczęśliwym. Zawsze stoi coś lub ktoś na naszej drodze, który sprawia, że nasze życie nie jest takie, jakie chcielibyśmy, żeby było. Jednak mimo przeszkód, jakie stawia nam los, ciągle wierzymy, że w bliższej lub dalszej przyszłości będzie dokładnie tak, jak sobie wymarzymy. Będzie po prostu IDEALNIE! Wydaję mi się, że taki tok myślenia dodaje nam chęci do życia, bo ciągle mamy nadzieje na tzw. lepsze jutro. Kiedy wszystko się nam wali i idzie nie tak, jak powinno - mamy siłę by sobie z tym poradzić bo wierzymy, że kiedyś się ułoży, że będzie dobrze, a może nawet lepiej...I tego właśnie życzę zarówno Wam, jak i sobie, żeby pewnego dnia było idealnie!

czwartek, 2 lipca 2015

Spontanious cinema

Ostatnia notka była trochę o mojej chorobie, która po zażyciu lekarstw nieco przeminęła. Tak więc, gdy tylko lepiej się poczułam, postanowiłam wyjść gdzieś z przyjaciółką. Padło typowo zakupy i...kino.
 Całkiem spontanicznie wybrałyśmy film "Najdłuższa podróż". Był to jak najbardziej trafny wybór! Ogólnie, jest to ekranizacja najnowszej ksiązki Nicholasa Sparksa - autora m.in. "I wciąż ja kocham".
Film składa się z 2 bardzo do siebie podobnych wątków. Jeden opowiada o miłości studentki, miłośniczki sztuki - Sophii do słynnego kowboja( jakkolwiek to brzmi haha), uczestnika rodeo Luke'a. Pozornie uczucie rodzące się pomiędzy nimi nie ma prawa bytu, a jednak... Drugi wątek to historia Iry i Ruth, która jest łudząco podobna do wcześniejszej. Miłość, która mimo wielu różnic łączy dwojga zupełnie przeciwnych sobie ludzi to główny temat owego filmu. Oba wątki łączą się w 1, gdy Sophia i Luke ratują Irę z wypadku samochodowego. Od tego czasu rozpoczyna się ich najdłuższa podróż do miłości.
Stopstopstop więcej już nie zdradzam! Musicie sami to obejrzeć! Naprawdę polecam ten film wszystkim miłośnikom filmów romantycznych i nie tylko. Szczególnie w zimne wieczory i #saddays, które każdy z nas czasem miewa. Trochę wzrusza, ale nie doprowadza do łez, trochę bawi, ale nie doprowadza do napadu śmiechu. W sam raz, by się trochę oderwać od rzeczywistości, czy najzwyczajniej zrelaksować i odstresować.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Hello holidays and... illness

Już od 3 dni możemy śmiało powiedzieć: mamy wakacje! I choć "nieoficjalnie" odpoczywam już 2 tygodnie - nie "czuję" ich. Może to przez szalejącą pogodę, która wprawia nas w raczej jesienny, niż letni nastrój, a może przez chorobę, która mnie ostatnimi czasy mnie dopadła. Tak, dobrze napisałam - rozchorowałam się...Męczący kaszel i bolące gardło w pierwsze dni kalendarzowego lata. Brawo Kamila!
Wszystko zaczęło się na komersie klas trzecich, kiedy CAŁKOWICIE straciłam głos, później doszedł kaszel i tak oto dziś rano zjawiłam się w przychodni lekarskiej.

W piątek ostatni raz spotkaliśmy się z naszymi klasami i wychowawcami, by (tak jak w moim przypadku) ostatecznie się pożegnać i odebrać świadectwo. Szczerze mówiąc nie jestem jakoś zasmucona ta wiadomością. Wiem jedno: z kim sie przyjaźniłam, jestem pewna że mimo innej już klasy nadal będę się przyjaźnić, a za kim nie przepadałam..no cóż hahahaha nie musimy przecież lubić się z całym światem! Choć znam i takich, co próbują zaskarbić sobie wszystkich wokół siebie, jednak to już temat na inną notkę ;) Reasumując gimnazjum, jak chyba w każdej klasie mieliśmy zarówno dobre jak i gorsze dni, które ciągle przeplatały się, kończąc owego "warkocza" 26 czerwca 2015r.
Prawdę mówiąc z tegorocznego zakończenia roku nie pamiętam wiele, gdyż tak źle się czułam, że marzyłam tylko o powrocie do domu i kubku gorącej herbaty. Byłam nieobecna jak nigdy, no ale cóż choroba dawała o sobie znać.

Można powiedzieć, że zakończyłam pewien etap w życiu...Nie ukrywam, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa! Podobno gimnazjum to okres, który najbardziej zmienia ludzi. Czy ja się zmieniłam? Myślę, że nie. Jednak na ten temat mogą się wypowiedzieć tylko ludzie, którzy byli ze mną przez cały ten czas. Osobiście uważam, że owe stwierdzenie to tylko kolejny sterotyp (przynajmniej w moim przypadku).

Photos soon...